Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 16 grudnia 2025 02:59
Reklama
Reklama

Zastrzelony policjant zdążył krzyknąć: „K..., nie strzelaj!”. Trwa zrzutka na pomoc rodzinie

Nie było strzałów ostrzegawczych, a napastnik nie był uzbrojony w maczetę. Nowe fakty w sprawie śmierci policjanta.

„23 Listopada 2024 roku sierżant sztabowy Mateusz Biernacki przeszedł na wieczną służbę. Tego dnia około godziny 14przy ulicy Inżynierskiej 6 w Warszawie policjanci prowadzili interwencję wobec agresywnego mężczyzny, który przy wykorzystaniu niebezpiecznego narzędzia miał zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców. Na miejsce zadysponowano dwa patrole w tym jeden nieumundurowany. 

Niestety jeden z policjantów nie rozpoznał w nieumundurowanym mężczyźnie policjanta i otworzył do niego ogień. Pomimo natychmiastowej pomocy medycznej nie udało się uratować życia naszego kolegi sierżanta sztabowego Mateusza Biernackiego” – tak brzmi opis internetowej zbiórki pieniędzy na pomoc rodzinie funkcjonariusza, który zginął w sobotę 23 listopada.

Na liczniku jest już ponad 523 tysiące złotych. Pieniądze udało się zebrać momentalnie.

Pierwsze ustalenia, dużo niewiadomych

Pierwsze informacje, podawane przez samą policję, wskazywały że patrol pojechał na interwencję. Tam właśnie padły strzały, a Mateusz Biernacki zginął. Była także mowa o tym, że mężczyzna, wobec którego interweniował patrol, był uzbrojony w maczetę. Taką wiadomość powtórzy też w swoim wpisie internetowym premier Donald Tusk. 

„Nie jestem sędzią, nie ja wydam wyrok, ale tak po ludzku wam powiem, że za śmierć policjanta odpowiada nie jego interweniujący kolega, tylko bandzior z maczetą” – napisał szef rządu na platformie X.

To był jego komentarz do kolejnych ustaleń, bo okazało się, że fatalny strzał oddał jednak inny policjant Bartosz Z.

Usłyszał między innymi zarzut przekroczenia uprawnień 

„W toku przesłuchania przedstawiono podejrzanemu zarzut przekroczenia uprawnień i niezasadnego użycia broni służbowej, spowodowania choroby realnie zagrażającej życiu, a w następstwie spowodowania śmierci innej osoby” – przekazał prokurator Norbert Woliński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie.

Dodał, że młody funkcjonariusz (przyjęty 1,5 roku temu, odbył około 70 służb)nie przyznał się do winy, a prokuratura wnioskuje o tymczasowy areszt na trzy miesiące.

Ta interwencja nie przebiegała podręcznikowo

I tyle pewnych wiadomości, bo sprawa czeka jeszcze na pełne wyjaśnienie. Tymczasem na jaw wychodzą nowe fakty. Zgodnie z tymi ustaleniami, interwencja nie przebiegała podręcznikowo.

Zacznijmy od tego, że patrol wezwany do agresywnego mężczyzny nie był pierwszym takim przypadkiem. Zgodnie z opowieściami świadków „mężczyzna z maczetą” od dawna terroryzował okolicę. Policja od września prowadziła wobec niego postępowanie.

Dla Bartosza Z. – tego, który strzelał – była to pierwsza służba w Warszawie. 

„Pojechał na patrol, choć normalnie początkujący powinni jeździć na tzw. trzeciego w radiowozie – z doświadczonymi policjantami, których mogą podpatrywać w pracy. W tym przypadku zrezygnowano z tego z powodu braków kadrowych” – ujawnia „Gazeta Wyborcza”.

Krzyknął: „K..., nie strzelaj!”. Padł strzał

Opisuje także, że napastnik nie był jednak uzbrojony w maczetę. Wcześniej jej używał, ale tego dnia nie miał przy sobie broni.

Po krótkim pościgu jeden z policjantów dogonił mężczyznę w bramie i starał się go obezwładnić. Wezwano na miejsce wsparcie – wywiadowców w cywilnych ubraniach. Jednym z nich był Mateusz Biernacki.

Sierżant sztabowy miał wbiec do bramy, gdy strzał w jego kierunku oddał Bartosz Z. Prokuratura nie podaje żadnych szczegółów tej sytuacji. Z wersji, którą poznaliśmy, wynika, że młody funkcjonariusz nie krzyknął: „Stój policja” ani nie oddał strzału ostrzegawczego. 

„To Mateusz krzyczał do niego „K..., nie strzelaj! Swój” – opowiada inny policjant z tej samej komendy” – czytamy.

Zgodnie z tą relacją strzał został oddany z odległości 3-4 metrów. Policjant został trafiony w okolice obojczyka. Został zabrany do szpitala, ale tam zmarł.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

zachmurzenie małe

Temperatura: 1°C Miasto: Szczecin

Ciśnienie: 1017 hPa
Wiatr: 14 km/h

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: Brawo Fundacja, robicie wiele dobrego dla tego miasta. Nie dajcie sięData dodania komentarza: 11.12.2025, 19:05Źródło komentarza: Nowy magazyn żywności Fundacji Speak Up oficjalnie otwartyAutor komentarza: IrenaTreść komentarza: To ma sens,popieram. ale jezeli chodzi o groszowki to 1,2,5 groszy powinno ulec likwidacji natychmiast a te kretynskie ceny z koncowka,0,99 groszy wreszcie zniklyby ze sklepow, zaokraglajac do 1 zl.Data dodania komentarza: 9.12.2025, 16:47Źródło komentarza: Złotówka z nowym oznaczeniem? Znany ekonomista jest na takAutor komentarza: bolekTreść komentarza: A w szkole nie nauczyli, że nieznajomość prawa szkodzi? I że trzeba prawa przestrzegać i je stosować, widocznie też nie. Stąd chyba te obawy?Data dodania komentarza: 26.11.2025, 11:10Źródło komentarza: Rozmowy na czasieAutor komentarza: JanTreść komentarza: Na razie to Pan radny pomimo 20 lat w radzie wykazał się całkowitą niewiedzą i niekompetencją.Data dodania komentarza: 25.11.2025, 17:18Źródło komentarza: Rozmowy na czasieAutor komentarza: EmerytTreść komentarza: Zakup nowych karetek, zakup nowego RTG, nowych aparatów do USG, do gastroskopii i kolonoskopii, remont oddziałów, zainstalowanie większego zbiornika na tlen medyczny, przejęcie stacji dializ i wiele innych a stała poniżej 4 mln. Nowa władza inwestycje zero, likwidacja łóżek, strata powyżej 8 mln. Widać gołym okiem kto jak sobie radził w szpitalu, ale prawda w oczy kole.Data dodania komentarza: 25.11.2025, 17:15Źródło komentarza: Rozmowy na czasieAutor komentarza: lolekTreść komentarza: Trzeba uważać na Panią radną, zaraz mogą pojawić się pozwy!Data dodania komentarza: 25.11.2025, 16:12Źródło komentarza: Rozmowy na czasie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama