Jesienią 2024 r. polskie serwisy zdominował jeden temat: alkotubki. Tym, którzy już zapomnieli, co to jest, przypominamy, że chodzi o kolorowe saszetki z alkoholem. Bardzo podobne do musów owocowych dla dzieci.
Producentem saszetek z alkoholem była firma Real SA, która – jak przypomina Portal Spożywczy – produkuje popularne musy owocowe.
Sprzedajemy, gdzie się da
Alkotubki trafiły wtedy na salony polityczne. Alarm w ich sprawie podniosły Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Edukacji. A głos zabrali m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia i premier Donald Tusk.
Ta presja spowodowała, że producent wycofał alkotubki ze sklepów i wydał oświadczenie, w którym przeprosił za to zamieszanie. Portalowi Spożywczemu opowiedział, jak ocenia te wydarzenia z perspektywy roku, który minął od wybuchu sprawy alkotubek.
– Zostaliśmy z pełnym magazynem wyprodukowanego towaru. Co mam z tym zrobić? Sprzedajemy, gdzie się da – opowiada Andrzej Gajowniczek, prezes zarządu firmy Real SA.
I dodaje: – Ten produkt jest znany i sprzedawany na całym świecie. W USA 30 proc. rynku stanowią już saszetki z alkoholem.
I nie tylko tam. Można go kupić w wielu krajach, m.in. Czechach, na Słowacji, w Niemczech czy w Turcji, gdzie cieszą się sporym zainteresowaniem.
– Tylko u nas okazały się nielegalne – żali się szef producenta alkotubek.
Efekt? – Straciliśmy kilkadziesiąt milionów, gigantyczne pieniądze. Zbudowaliśmy cały zakład, zatrudniliśmy ponad 50 osób, które zostały potem zwolnione. Mieliśmy wszystkie potrzebne zezwolenia, działaliśmy w stu procentach zgodnie z prawem – podkreśla prezes.
Drinki w puszkach nikomu nie przeszkadzają
Za zamieszanie, jakie spowodowały alkotubki na sklepowych półkach, Andrzej Gajowniczek obwinia konkurencję, która bała się, że jego produkt zdominuje rynek.
– Dlatego uruchomiono całą kampanię skierowaną do polityków. W pewnym momencie jednego dnia mieliśmy osiem kontroli w zakładzie (...) Żadna nie wykazała jakichkolwiek nieprawidłowości – opowiada.
I podkreśla, że produkt był wyraźnie oznaczony i opisany, że to jest alkohol, a na każdym opakowaniu był znak akcyzowy.
– Nasze produkty sprzedawane były wyłącznie na stoiskach z alkoholem. Mimo tego nie możemy sprzedawać naszego produktu w Polsce, choć na półkach sklepowych są drinki i inne alkohole w puszkach, które stoją tuż obok napojów bezalkoholowych – mówi w rozmowie z Portalem Spożywczym.
I gorzko puentuje: – To już nikomu nie przeszkadza, to nie jest zagrożeniem dla dzieci.








Napisz komentarz
Komentarze