Dla wielu wójtów, burmistrzów i prezydentów miast obecna kadencja miała być ostatnia. Zgodnie z prawem uchwalonym przez PiS, po dwóch kadencjach z rzędu należy odejść. Nie można już kandydować na to samo stanowisko w samorządzie.
Kiedy wprowadzono tę zasadę w 2018 roku, już budziła kontrowersje. Jej przeciwnicy zwracali uwagę, że to ograniczenie praw obywatelskich. Zwolennicy z kolei mówili o odnowieniu samorządu, zerwaniu z lokalnymi układami i „wpuszczeniu świeżej krwi”.
Będą zmiany
Otwarcie za odwróceniem reformy PiS byli politycy PSL i części KO. To jednak za mało, aby przyjąć stosowną ustawę. Jednak z biegiem czasu lista zwolenników zniesienia zasady dwóch kadencji rosła.
– Odbyliśmy bardzo długą dyskusję na ten temat na klubie. Zaprosiliśmy wszystkich naszych samorządowców, a mamy dziewięcioro prezydentów miast. Oni przedstawili argumenty, które przemawiają za tym, żeby tę linię nieograniczania do dwóch kadencji prezentować i klub przyjął taką wykładnię – powiedział niedawno Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący Lewicy.
Jego partia poprze przywrócenie stałego porządku.
– Na tę chwilę nie widzę możliwości, żeby Polska 2050 zagłosowała za zniesieniem dwukadencyjności – powiedział natomiast poseł Paweł Śliz, szef klubu parlamentarnego Polska 2050.
Podkreślił jednak, że gdy dojdzie do głosowania w Sejmie, nie będzie dyscypliny klubowej.
Dwa projekty
O zniesienie dwukadencyjności walczy PSL, które skierowało do Sejmu swój projekt ustawy. Jednak ważniejszy krok zrobili senatorowie. Już przyjęli stosowny projekt. Za nowelizacją prawa głosowało 56 senatorów, 26 było przeciw, a 7 wstrzymało się od głosu.
Projekt został wniesiony przez grupę senatorów z klubu senackiego Trzecia Droga i koła Niezależni i Samorządni.
„W ocenie autorów niniejszego projektu wprowadzenie limitu nie odnosiło się do uwarunkowań prawnych, a wyłącznie do politologiczno-socjologicznej sfery oddziaływania projektowanych regulacji. Trafność argumentów przytaczanych przez autorów projektu budziła liczne wątpliwości, a te, które przemawiały przeciw proponowanej zmianie (przerwanie służby publicznej osoby dobrze ocenianej przez wyborców, zignorowanie zdobytej wiedzy i kompetencji, destabilizacja), zostały całkowicie pominięte” – czytamy w uzasadnieniu projektu nowelizacji, który jest obecnie w Sejmie.
Senatorowie dodają także, że obecne rozwiązania wprowadzone przez PiS są zbędne.







Napisz komentarz
Komentarze