Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 1 maja 2025 06:40
Reklama

Wojna w Ukrainie. Tylko nie pytaj o tatę

– Wrócimy – mówi 14-letia dziewczynka. Niemal wszyscy chcą wrócić i tylko czekają, aż Rosja przegra. Jak długo? Na tom pytanie nie ma odpowiedzi. Na razie.
Wojna w Ukrainie. Tylko nie pytaj o tatę

Autor: Miasto Lublin

Większość uchodźców jednak jedzie dalej. Na zachód Polski lub Europy. I dobrze, bo gdyby wszyscy chcieli tu zostać, to w ciągu trzech dni zapchałby się lubelski hub. Do czwartkowego poranka granicę w województwie lubelskim przekroczyło 286 tysięcy osób. W Lublinie, w miejscach zorganizowanych przez samorząd zamieszkało 500 osób. Miejsc jest na 700, ale miasto właśnie podwoiło tę liczbę. Deklaruje, że jest w stanie przyjąć 10 tys. uchodźców. Lada moment rzeczywistość może powiedzieć: Sprawdzam!

To oczywiście miejsca zorganizowane przez miasto. Ile osób mieszka w prywatnych domach i mieszkaniach? Trudno oszacować.

Adresy pobytu Ukraińców są tajne. Wiadomo jednak, że niektórzy zatrzymują się na chwilę, żeby odpocząć i pojechać dalej. Inni zostają tu na dłużej. Głównie kobiety i dzieci. Mężczyzn jest znacznie mniej, ale też przechodzą przez granicę. To obywatele innych państw, którzy uciekają z Ukrainy. Syrii, Afganistany, krajach afrykańskich.

Wszyscy próbują uciec do Polski.

Arsen

Ma 13 lat. Wśród dzieci wygląda na wodza. Jest najwyższy, najmężniejszy. Ktoś może pomyśleć, że Arsen jest na tyle duży, żeby trzymać karabin. Ale wystarczy z nim porozmawiać, żeby zobaczyć, że do broni nie dorósł.

Chojrak, który właśnie bawi się z innymi małymi uchodźcami podczas specjalnych zajęć dla dzieci. Widać, że go to trochę nudzi. – Kazali nam jechać w piątek – mówi, wspominając dzień po rosyjskim ataku. To, gdzie mieszkał, niech zostanie tajemnicą. – Obudzili nas rano i kazali się pakować. Wsiedliśmy z mamą w samochód i jechaliśmy – dodaje.

Po drodze było mnóstwo stacji benzynowych i w końcu granica. To znaczy, widać było granicę, bo znajdowała się jakieś 30 km od miejsca, gdzie utknął samochód rodziny Arsena.

Skodę trzeba było zostawić. Jechało się nią w korku kilometr na godzinę. Szybciej było pieszo. – Mama wzięła dwie walizki. Ja tę największą i małą siostry. Mała szła sama – wspomina chłopak. Widać, że jest dumny, że miał tule siły, że ciągnął bagaże.

Na granicy okazał się mężczyzną, bo – oprócz ukraińskiego – znał też angielski. Czasami tłumaczył mamie rozmowy. Stanął na wysokości zadania.

Pytam o ojca.

Chłopak, który przed chwilą był bohaterem, zupełnie się rozkleja. Oczy zachodzą łzami.

Wolontariuszka, która jest z nami, uczula: – Tylko nie pytaj o tatę.

Za późno.

Tusz

Interes nie szedł ani dobrze, ani źle. Ale życie jakoś starczyło. Marika, 29 lat, pomagała mężowi w punkcie naprawy AGD. Serwisowali sprzęt zachodnich marek. Dało się przeżyć.

– Wyjechałam, jak tylko Rosjanie wjechali. Taką z mężem mieliśmy umowę. Że zabieram dolary i jadę do znajomych w Polsce. To koledzy męża. Kilka lat temu grał w piłkę i nawiązał kontakty. Potem sprowadzał z Polski AGD, sprzęt komputerowy, a wysyłał słodycze. Umówiliśmy się, że pojadę, a on zostanie – opowiada kobieta.

Nie było zagrożenia. Na początku nic nie wskazywało, że Rosjanie idą na Kijów, gdzie mieszkali. Marika sądziła, że Putin sięgnie po Donbas i tyle. Ale ma większy apetyt. Jeszcze wtedy mąż Mariki mógł wyjechać, ale sądzili, że atak potrwa dwa dni i tyle.

– To co się dzieje, jest straszne. Od lat żyjemy w cieniu wojny, a teraz przyszła. Ale zawsze była daleko. Jak dziś oglądam to w internecie, to płaczę – mówi Marika.

Mieszka u obcych ludzi. Nie wie, jak długo. Nie wie, na co może sobie pozwolić. Stara się być cieniem w domu. Nie rzucać się w oczy. Dla młodej kobiety, która lubiła być w centrum uwagi, to trudne.

Długo zbiera się na szczerość, żeby przyznać, czego jej brakuje. – Kosmetyków. Szminek. Tuszów – wypala w końcu.

Skarpety

To miejsce – cel. Tam trzeba dojechać. Dworzec w Lublinie jest tylko przystankiem, który trzeba przeżyć. Jest czysto, ale szaro. I jest noc. Pociąg będzie za kilka godzin. Marzeniem Niki (tak się przedstawia) są dziś skarpety. Nie jest sama, bo ma ze sobą trzy siostry. Nika ma 21 lat i jest najstarsza.

– Kurtka, spodnie, buty i skarpety przemokły, kiedy szłyśmy do granicy. Jakieś 20 km pieszo. W punkcie odbioru po polskiej stronie, a potem w pociągu wyschło wszystko oprócz skarpet – opowiada dziewczyna.

W Krakowie ma być sucho. Tam mieszkają znajomi rodziców. Matka nie mogła jechać. Jest przykuta do łóżka. Ojciec został przy niej. Dziewczyny podróżują z miasteczka koło Kijowa. – Huk był straszny. Taki głuchy, jakby przez watę, albo poduszkę, ale głośny. Rekiety były wysoko, ledwo je było widać, ale słychać było dobrze – mówi Nika.

Już wie, że chce zostać w Polsce. Nie chce wracać. Może tylko na chwilę, po rodziców. – Mogę robić cokolwiek. Pójdę do szkoły, nauczę się, zarobię, kupię mieszkanie – wylicza szybko.

Syreny

Irina uciekła ze Lwowa z 8-letnią siostrzenicą, a na ręku ma miesięczną córką. Na granicę dowiózł je mąż Iriny. Z małym dzieckiem było ciężko. Kiedy zaczynały wyć syreny alarmowe, trzeba było szybko opatulić córkę i biec do schronu, którego nie było w naszym budynku. Córka płakała – mówi kobieta.

Na przejściu granicznym w Dorohusku jest też Swietlana z Kowla. Zabrała do Polski 6-letnią wnuczkę Żenię i adoptowanego nastoletniego syna Saszę. Wierzysz, że wrócisz do taty? - zapytała Żenię. Na twarzy kobiety kwitł uśmiech z rodzaju takich wstydliwych. Takich pod tytułem: No powiedz, przecież znasz odpowiedź.

W końcu dziecko wypala: – Tak.

Ale jakoś tak bez przekonania.

Nie chce do związku

Swietłana pracowała w firmie budowlanej. Wie, że Rosja ma potężną armię. Wie, że będzie trudno wygrać. Nie wiem, czego chcą. Nie jesteśmy bogatym krajem. Nie mamy wielkich pieniędzy. Nie jesteśmy Rosji potrzebni. Niech dadzą nam spokój. Żyłam w Związku Radzieckim. Już nie nie chcę – i zaczyna płakać.

Kobieta ma kłopot. Mieszka u dalekiej rodziny. Kamienica w centrum Lublina nie jest stara. Zbudowano ją po wojnie, a mieszkania są małe. Swietłana jest dziewiąta. Dziewiąta na 38 metrach kwadratowych. Jakoś muszą się pomieścić z dziećmi. Może by i zamieszkali w przygotowanym ośrodku, ale tam są sami obcy.

Kiedy ostatni raz widziałaś swoją polską rodzinę? pytamy.

Nigdy. To będzie pierwszy raz. Ale zawsze to swoi odpowiada.

Wrócimy

Nic o Związku Radzieckim nie wie Yana. Ma 14 lat. Lubi YouTuba, smartfony i skakanie po łóżkach polowych. To ostatnie odkryła w Polsce.

Przyjechała z mamą i siostrami z wioski Zorja. Na drugi dzień wojny obudził ją ojciec i kazał się pakować. Miały jechać do babci. Potem plan się zmienił. Trzeba było jechać na granicę. - Wrócimy, jak to się skończy. Zaraz się skończy – mówi dziewczyna.

Chwila zapomnienia i pada pytanie: – Gdzie teraz jest twój tata?

Dziewczyna płacze. Bo o tatę się nie pyta.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

zachmurzenie małe

Temperatura: 8°C Miasto: Szczecin

Ciśnienie: 1023 hPa
Wiatr: 4 km/h

Ostatnie komentarze
T Autor komentarza: Tomasz SawickiTreść komentarza: Panie "Znawco tematu", program realizowany jest w księgarni Pana Cezarego. To nie jest bluebox, a właściwie w obecnych realiach stosowany greenbox. Efekt bokeh, który polega na estetycznym rozmyciu tła w celu podkreślenia obiektu i dodania zdjęciu głębi uzyskujemy dzięki zastosowaniu obiektywu filmowego 45 mm. Zapewniam, że program realizowany jest w księgarni Neptun Pana Cezarego Koncewicza - pomijając mały szczegół, czy ma to jakiekolwiek znaczenie dla przekazu??? Pozdrawiam Tomasz Sawicki ZTVData dodania komentarza: 25.04.2025, 23:26Źródło komentarza: „Z górnej półki” – geopolityka i kryminał w jednym odcinku T Autor komentarza: Znawca tematuTreść komentarza: Przecież to na blueboxie robicie a nie w księgarni. he, heData dodania komentarza: 25.04.2025, 22:32Źródło komentarza: „Z górnej półki” – geopolityka i kryminał w jednym odcinku T Autor komentarza: JacekTreść komentarza: Brawo, brawo. Konkretna, inteligenta, czarująca Pani dyrektor. Świnoujście wreszcie nie będzie się wstydzić poziomu Ośrodka Barbarki.Data dodania komentarza: 25.04.2025, 22:30Źródło komentarza: Uroczyste otwarcie obiektu "Barbarka Vita" w Świnoujściu T Autor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: Roman Kucierki zamienił się na stanowiska pracy z byłym zastępcą prezydenta? Ale numer !!!Data dodania komentarza: 25.04.2025, 22:24Źródło komentarza: Uroczyste otwarcie obiektu "Barbarka Vita" w ŚwinoujściuAutor komentarza: Rekinek 😂😂😂Treść komentarza: 😂😂😂Data dodania komentarza: 9.04.2025, 20:44Źródło komentarza: Kolorowy start parady – przedszkola i szkoły wylosowały swoje motywy!Autor komentarza: Pawel JaskulaTreść komentarza: a co z Panem Leszkiem ?? martwimy sie... gdzie jest Nasz ulubiony redaktor....Data dodania komentarza: 8.04.2025, 21:59Źródło komentarza: Rozmowy na czasie – 7.04.2025
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama