handel

W ubiegłym roku, mimo drastycznie rosnących cen, Polacy wykazali się dużą odpornością co do swoich zwyczajów konsumpcyjnych. Zwłaszcza jeśli chodzi o zakup alkoholu. To w nim topimy smutki.

W handlu źle się dzieje. W obliczu rosnących wyzwań rynkowych tysiące sklepów, w tym sklepy spożywcze, stoją na krawędzi.

Maleje dystans dzielący przeciwników i zwolenników niedziel handlowych. Obie grupy dzieli niewielka różnica. Co to oznacza dla sklepów?

Biedronka przeprowadziła nietypową akcję marketingową. Wysłała sms-y do posiadaczy karty Moja Biedronka. Nie wszystkim się to jednak spodobało. Zareagowali złością.

Promocja Rossmanna wywołała burzę emocji. Entuzjazm niektórych klientów pomieszał się z rozczarowaniem innych. Ci drudzy twierdzą, że zabawa była niesprawiedliwa.

Kradzieże w sklepach to nie nowość, jednak ostatnio przybierają na sile. Jedni kradną z biedy, inni – z chciwości. Sytuacja może się jeszcze pogorszyć. I to znacznie.

W tym roku przedświąteczne wydatki Polaków raczej będą wyższe niż przed pandemią. Niestety, mimo że wydamy więcej, wcale więcej nie kupimy.

W ubiegłym roku w Polsce spadła liczba sklepów. Nie wszystkich jednak kryzys uderzył tak samo. Niektóre branże trzymają się mocno.

Przed wyborami opozycja obiecywała zniesienie zakazu handlu w niedziele. Jak pokazują sondaże, chce tego większość badanych. Ale nie wszyscy. Ten zakaz od 5 lat dzieli Polaków.

Ten temat wraca co jakiś czas i wciąż budzi emocje. Nie inaczej jest i tym razem. W Wigilię jedni chcą kupować, a drudzy – świętować.

Kolejne sieci ograniczają lub rezygnują z drukowania gazetek promocyjnych, w których przedstawiają swoją ofertę. Wielu klientów to zaboli, bo właśnie w nich szukali informacji i promocji.

Sprzedawczyni lodów ma kłopoty. Została przez skarbówkę ukarana za to, że położyła przed klientem paragon. To nie jest żart.